O mnie |
Lista maratonów |
Siedem kontynentów |
Marathon Majors |
Stolice europejskie |
Galerie i relacje |
Poniżej opisałem moją drogę do maratońskiego zdobycia 28 krajów Unii Europejskiej.
Finiszuję w debiucie w Warszawie |
Mój pierwszy maraton i od razu stolica kraju UE. Może nie do końca. Polska została członkiem Unii Europejskiej 1 maja 2004 na mocy tzw. Traktatu akcesyjnego podpisanego 16 kwietnia 2003 roku w Atenach. Debiutowałem w maratonie, kiedy Polska szykowała się do wstąpienia do Unii. Potem oczywiście wiele razy biegałem w ojczyźnie, która była już członkiem UE. W maratońskim debiucie uzyskałem czas 4:23:45, ale potem wielokrotnie schodziłem w Polsce poniżej 3 godzin.
Most Karola w Pradze, przez który przebiegałem dwa razy w czasie maratonu |
W Pradze wystartowałem, kiedy Czechy miały już roczny staż w UE (wstąpili razem z nami 1 maja 2004). Maraton poszedł mi średnio. Nastawiałem się na życiówkę, ale wyszło 3:28:27, czyli o 2 minuty gorzej niż 2 tygodnie wcześniej w Krakowie. Wyjazd był za to bardzo fajny. Razem z Fabianem zwiedziliśmy Pragę i wypiliśmy dużo czeskiego piwa. Polecieliśmy liniami Centralwings i ku naszemu zdziwieniu na pokładzie obsługiwała nas Anna Przybylska. W samolocie kręcili program "Mój pierwszy raz", a aktorka sprawdzała się w roli stewardessy (więcej w relacji). Z Anną Przybylską wiąże się również smutna historia, powiązana czasowo z projektem 28 krajów UE. Aktorka zmarła 5 października 2014 roku, w dniu moich 35. urodzin. Tego dnia przebiegłem maraton w Bukareszcie i zamknąłem cały projekt.
Na trasie w Sztokholmie |
Kolejny maraton zaplanowałem 2 tygodnie po Pradze. Odwiedziłem rodzinę w Sztokholmie (Małgosia, siostra cioteczna mojej mamy), u której byłem już kiedyś, jako 10-letni chłopiec. Maraton poszedł mi dobrze. Ustanowiłem rekord życiowy 3:23:14, finiszując na zabytkowym stadionie olimpijskim z igrzysk 1912 roku.
Kanał Zwanenburgwal i krzywe kamienice w Amsterdamie |
W Amsterdamie pracowała dwójka moich znajomych z liceum - Kaśka i Królik. Stolica Holandii była w tym układzie idealnym miejscem do przebiegnięcia maratonu. Poszło mi bardzo dobrze - obie połówki pokonałem w równym czasie i ustanowiłem rekord życiowy 3:07:54, z czego byłem bardzo zadowolony. W Holandii startowałem jeszcze później w maratonie w Rotterdamie i wtedy udało mi złamać granicę 3 godzin.
Chwilę po połamaniu trójki w Dublinie |
Start w Irlandii był dla mnie wyjątkowy, bo to właśnie tutaj pierwszy raz w życiu udało mi się połamać magiczną granicę 3 godzin (2:58:21). Wtedy też zwróciłem uwagę, że Dublin był moją 6. stolicą europejską (poza wymienionymi wyżej jeszcze Monte Carlo w Monako) i postanowiłem kontynuować moją serię, co przyczyniło się ostatecznie do przebiegnięcia maratonów we wszystkich krajach UE. W czasie wyjazdu z Fabianem i jego ówczesną dziewczyną Agnieszką objechaliśmy dookoła całą wyspę, zahaczając między innymi o Cork, Galway i Belfast. Przez cały wyjazd żywiliśmy się głównie Guinsess-em ;-)
Ładownie węglowodanami w Wiedniu |
Do Wiednia wybrałem się z koleżanką z liceum - Asią. Zwiedziliśmy miasto, które pamiętałem jeszcze z wycieczki w III klasie liceum. Maraton poszedł mi średnio. Próbowałem połamać 3 godziny, ale znacznie osłabłem w drugiej połowie i skończyło się 3:17:11.
Finiszujemy z Alexem na antycznym stadionie Panathinaikon w Atenach |
Na super wyjazd do Grecji wybrałem się z Alexem, kolegą z pracy - Marcinem i jego dziewczyną - Marzeną. Wynajęliśmy samochód i przejechaliśmy spory kawał kraju. Byliśmy między innymi w Meteorze, weszliśmy z bratem na najwyższy szczyt kraju - legendarny Olimp. Maraton poszedł nam świetnie. Założeniem było poprowadzenie brata na czas poniżej 3 godzin i z tego zadania wywiązałem się wzorowo. Połamaliśmy trójkę z dużym zapasem (2:56:26), a trzeba zaznaczyć, że trasa w Atenach jest dość trudna.
Torre de Belem w Lizbonie |
Pod koniec 2006 roku byłem w świetnej formie. Podczas maratonu w Poznaniu ustanowiłem rekord życiowy 2:49:00, ale nie chciałem kończyć sezonu, tylko jeszcze się poprawić. Wybrałem do tego maraton w Lizbonie i tutaj poszło mi świetnie. Uzyskany czas 2:48:35 jest do tej pory moim rekordem życiowym.
Pod Koloseum w Rzymie |
Rzym poznałem w czasie wycieczki w II klasie liceum, ale mimo wszystko chciałem jeszcze raz zwiedzić miasto. W przeddzień maratonu chodziłem po Rzymie przez 12 godzin, za co słono zapłaciłem wynikiem 3:14:04 (a planowałem poniżej 3 godzin). Mimo wszystko, wyjazd był bardzo udany. W Rzymie nie udało mi się połamać 3 godzin, ale poprawiłem się kilka lat później w czasie maratonu w Turynie, gdzie nabiegałem 2:54.
Po maratonie pod Łukiem Triumfalnym w Paryżu |
Pod względem powierzchni, Francja jest największym krajem UE (675 tys. km kw.). Marzyłem o tym, żeby przebiec maraton w Paryżu, bo wcześniej oglądałem to miasto tylko na filmach i zdjęciach. W stolicy Francji mieszkała moja koleżanka Chiara, więc miałem kogo odwiedzić. W Paryżu nie popełniłem tego błędu co w Rzymie i zwiedzanie zostawiłem sobie na dzień po maratonie. Bieg poszedł mi dobrze. Byłem świetnie przygotowany, nastawiony na życiówke, ale pagórkowata trasa i upał nie pozwoliły mi na pełnię szczęścia i skończyło się 2:50:59. Mimo wszystko, bieg oceniam bardzo pozytywnie, a wyjazd był super. We Francji przebiegłem jeszcze potem górski maraton Montcalm.
Wracamy z Berlina z Michałem i Pawłem |
Niemcy są największym krajem UE pod względem liczby ludności (ponad 80 mln mieszkańców). Maraton w Berlinie jest kultową imprezą, to tutaj przeważnie padają męskie rekordy świata. Bieg zaliczany jest również do elitarnego grona World Marathon Majors. Do Berlina pojechaliśmy pociągiem z Pawłem i Michałem. Miasto pamiętałem z wyjazdu licealnego, tak zwanej wymiany uczniowskiej. Celem w maratonie było poprowadzenie Pawła na czas poniżej 3 godzin. Udało mi się to do 30. kilometra. Potem niestety zgubiły mnie problemy żołądkowe i skończyłem 3:12:58. Mimo wszystko, Pawłowi się udało (2:59) i dziękował mi za wspólny bieg przez 3/4 dystansu.
Z Alexem pod Atomium w Brukseli |
Był to najbardziej europejski ze wszystkich moich maratonów, bo przebiegnięty między głównymi budynkami administracyjnymi UE. Do Brukseli pojechaliśmy z Alexem z zamiarem zrobienia życiówek. Niestety, nie przeanalizowaliśmy wcześniej profilu trasy, który był zdecydowanie "nieżyciówkowy". W tych okolicznościach, wynik 2:52:41 uznałem za przyzwoity. Po biegu zrobiliśmy sobie wielką degustację piw belgijskich ;-)
Stadion w Wilnie, na którym przebiegłem w nocy maraton |
Był to pierwszy maraton, który przebiegłem indywidualnie, na stadionie w Wilnie. Na Litwę pojechałem w ramach wyjazdu integracyjnego z mojej firmy i ciężko było nie skorzystać z okazji, żeby przebiec tu maraton i zaliczyć kolejną stolicę europejską. Czas 3:12:22 nie ma tu większego znaczenia, ale muszę zaznaczyć, że ten bieg wymagał ode mnie bardzo dużej motywacji. Z hotelu wyszedłem w środku nocy, zamówiłem taksówkę i pojechałem na upatrzony wcześniej na mapie stadion. Był zamknięty i żeby na niego wejść, musiałem pokonać wysokie ogrodzenie. W Wilnie padało, więc biegłem przemoczony. Potem musiałem jeszcze raz przejść przez ogrodzenia (po maratonie to już trudniej) i przeszedłem do hotelu na piechotę dodatkowe 3 km, bo nie mogłem złapać żadnej taksówki (poza tym, kto by mnie zabrał takiego przemoczonego). Następnego dnia wyjazdu integracyjnego wyglądałem tak jak większość moich kolegów z pracy, tylko że oni mieli ciężkiego kaca, a ja byłem zmęczony z innego powodu.
Przed startem nad basenem olimpijskim w centrum sportowym Coque w Luksemburgu |
Luksemburg jest niewielkim krajem, ale to jeden z założycieli Unii Europejskiej - początki europejskiej współpraca gospodarczej sięgają 1951 roku. Maraton w Luksemburgu wybitnie mi nie wyszedł. Nie odpowiadała mi pora tego biegu (wieczór), poza tym miałem straszne problemy żołądkowe, odwodniłem się i z trudem dobiegłem w bardzo słabym czasie 4:08:32. W czasie wyjazdu zwiedziłem Luksemburg i Kolonię, ze swoją słynną gotycką katedrą.
Urodzinowy numer przyniósł mi szczęście w Budapeszcie |
W Budapeszcie przebiegłem maraton w dniu moich 29. urodzin i w ramach prezentu złamałem tu 3 godziny. Udany weekend spędziłem z Fabianem i Pawłem.
Maraton na Malcie był jednym z naszych wspólnych startów z moją przyszłą żoną |
Malta była jednym z pierwszych wspólnych wyjazdów z moją przyszłą żoną :-) W czasie długiego tournee zwiedziliśmy też południowe Włochy, Sycylię, a na koniec pojechaliśmy na półmaraton do Paryża. Najfajniejszy był pobyt na Malcie. Zwiedziliśmy obie wyspy (byliśmy też na Gozo). Maraton poszedł mi bardzo dobrze, choć trochę za szybko zacząłem i w końcówce musiałem nieźle rzeźbić. Mimo wszystko, wynik 2:55:19 uważam za bardzo dobry.
W St. James Park po maratonie w Londynie |
Z wyjazdem do Londynu wiąże się zabawna historia, bo braliśmy udział w loterii maratońskiej razem z Michałem i Pawłem, który to wszystko organizował. Jak się okazało, wylosowali tylko mnie i Michała, a Paweł musiał obejść się smakiem. Pozwiedzałem trochę Londyn, ale z maratonu nie byłem specjalnie zadowolony. Nabiegałem 3:06:20, choć liczyłem, że powinienem połamać trójkę.
W Kopenhadze poprowadziłem Anulkę na życiówkę |
W Kopenhadze byłem zającem dla Anulki, która chciała tu zrobić życiówkę. Udało się, pobiegliśmy równo 3:15:00, czyli o kilkadziesiąt sekund szybciej, niż moja przyszła żona nabiegała miesiąc wcześniej w debiucie w Turynie.
Z narzeczoną pod skocznią w Lahti |
Do Finlandii pojechaliśmy razem z Anulką, która niestety musiała zrezygnować z maratonu z powodu kontuzji. Pojeździliśmy sobie samochodem po Finlandii, odwiedzając między innymi wioskę św. Mikołaja w Laponii oraz krainę Mumunków. Maraton poszedł mi bardzo słabo (3:20:25), co zrzucam na karb późnej godziny rozgrywania biegu - nie lubię biegać maratonów po południu.
Na Puerta del Sol w Madrycie |
Do Madrytu leciałem z Anulką z myślą o zrobieniu dobrego wyniku. Niestety, niedokładnie przeanalizowałem profil trasy, która jest tu bardzo ciężka. Do tego wykończyła mnie wysoka temperatura. Maraton był walką o przetrwanie (3:27:33) i tutaj pierwszy raz znacznie uległem mojej przyszłej żonie (ślub wzięliśmy 2 miesiące później). Mimo wszystko, podróż przedślubna była bardzo udana.
Triumfalnie wbiegam na Plac Jelacicia w Zagrzebiu |
Chorwacja wstąpiła do UE dopiero 1 lipca 2013 i jest to jedyny kraj na tej liście, w którym przebiegłem maraton na długo przed wstąpieniem państwa do UE. Na Bałkany pojechałem razem z moją mamą, a Anulka została w domu, żeby opiekować się naszym psem i remontem. W Chorwacji byłem już wcześniej 3 razy w czasach studenckich, ale nigdy nie odwiedziłem Zagrzebia, ani nie oglądałem Jezior Plitwickich. Teraz nadrobiłem zaległości. Maraton poszedł mi zgodnie z planem - udało mi się połamać trójkę (2:59:30).
W czasie maratonu wziąłem udział w akcji "załóż wąsy na pożegnanie Małysza" |
Do Bratysławy pojechaliśmy razem z Anulką, która udanie wystartowała w półmaratonie. Ja dobrze wspominam maraton - pewnie połamałem trójkę (2:56:18). Na Słowacji startowałem jeszcze później w Koszycach w najstarszym europejskim maratonie (rozgrywany od 1924 roku).
Na baszcie widokowej w Lublanie |
Był to drugi maraton w kraju UE, który przebiegłem indywidualnie. Dwa dni wcześniej startowaliśmy z Anulką w Słowenii w trudnym biegu górskim w ramach długodystansowych mistrzostw świata (38 km - prawie maraton, a czasowo zdecydowanie więcej niż maraton). Żona zajęła wtedy świetne 6 miejsce, ja przybiegłem niedaleko za nią. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Lublanie, gdzie przebiegłem już pełny maraton w parku. Udało mi się wycelować w czas 3:33:33.
Meta maratonu w Limassol na otoczonej palmami alei |
Cypr jest ciekawym wyjątkiem w tym zestawieniu, bo nie jest to państwo położone geograficznie na kontynencie europejskim, tylko azjatyckim, a mimo tego jest członkiem UE. Dla mnie też był to wyjątek, ponieważ tym razem nie przebiegłem maratonu w stolicy państwa (Nikozja) tylko w uroczej miejscowości wypoczynkowej Limassol, położonej na południu wyspy. Na Cyprze poprawiłem moją azjatycką życiówkę (2:57:15), a przy okazji zaliczyłem kolejny kraj UE.
Parkowy maraton w Sofii |
To mój trzeci indywidualny maraton na tej liście. Kibicowałem Anulce na ME w biegach górskich, które odbywały się w bułgarskiej miejscowości Borowiec. Po mistrzostwach pojechaliśmy do Sofii, gdzie przebiegłem maraton na pętlach w parku, z bardzo przyzwoitym wyniem 3:15:27.
Odbieramy pakiety startowe w Rydze |
Do Rygi polecieliśmy razem z Anulką, która dobrze wypadła tu w półmaratonie (3. miejsce). Mnie niestety biegło się bardzo słabo (3:27:47). Trochę wynika to pewnie z tego, że miałem z tyłu głowy kolejny maraton w Tallinie, który chciałem biec już następnego dnia. Miasto bardzo nam się podobało, a maratońskie popołudnie spędziliśmy w uroczej miejscowości wypoczynkowej nad Bałtykiem - Jurmala.
Finisz maratonu nad zatoką w Tallinie |
W Estonii przebiegłem indywidualnie. Dzień po oficjalnej imprezie w Rydze pojechaliśmy do oddalonego o 300 km Tallina, gdzie ukończyłem maraton na przyjemnej pętli nad zatoką (turystyczny czas 4:07:30).
Wybiegam na drugą pętlę - wiem, że się uda :-) |
Był to urodzinowy mój maraton i zakończenie projektu "28 krajów UE". Rumunia była 14 krajem UE, w którym udało mi się połamać granicę 3 godzin (2:58:40). Nie mogłem wymarzyć sobie lepszych urodzin ;-) Anulka osiągnęła przyzwoity wynik i zajęła trzecie miejsce w półmaratonie.
Na koniec pytania sprawdzające, czy przeczytaliście uważnie ;-)
1. Który kraj UE ma największą powierzchnię?
2. Który kraj UE ma największą liczbę ludności?
3. W których krajach UE (dwóch) przebiegłem maratony zanim te państwa zostały członkami UE?
4. Który z krajów UE nie leży geograficznie na kontynencie europejskim?
5. W których krajach UE (dwóch) przebiegłem maratony w dniu moich urodzin?
6. W którym z krajów UE nie przebiegłem maratonu w stolicy?
7. W ilu krajach UE udało mi się połamać granicę 3 godzin?
(c) 2010 - 2023 Byledobiec Anin