O mnie |
Lista maratonów |
Siedem kontynentów |
Marathon Majors |
Stolice europejskie |
Galerie i relacje |
Czas | Miejsce | % |
---|---|---|
3:28:27 | 493 / | 14.4 |
|
Dwa tygodnie po maratonie w Krakowie przyszła kolej na Pragę. Wyjazd chciałem wykorzystać turystycznie i wziąłem sobie urlop na piątek i poniedziałek. Do Pragi poleciałem z kolegą Fabianem. Od razu na pokładzie samolotu czekała nas niespodzianka. Stewardessą była Anna Przybylska (znana aktorka). Okazało się, że w samolocie kręcili program "Mój pierwszy raz". Polegało to chyba na tym, że ktoś znany robi coś pierwszy raz, czy coś takiego. W każdym razie mieliśmy niezłą zabawę, wyjęliśmy kamerę i nie byliśmy gorsi od TVP.
Na miejscu mieliśmy załatwiony pokój w hoteliku w pobliżu starego miasta. Na dzień dobry poszliśmy na rynek, gdzie zjedliśmy niedobrego gumowego kotleta (za to drogiego), a ja oblałem jedyne dżinsy Fabiana ciemnym piwem. Następnego dnia wybraliśmy się zobaczyć Hradczany (po drugiej stronie Wełtawy). Zarejestrowałem się na maraton, a obiad zjedliśmy w ramach tradycyjnego maratońskiego pasta party. W kolejce po jedzenie spotkaliśmy sporą grupę biegaczy z Knurowa, w tym prezydenta miasta. Wszyscy mieli na sobie koszulki z informacją o 700 rocznicy ich miasta. Chwalili się, że ma do nich przyjechać Jerzy Dudek - urodzony w tym mieście znakomity bramkarz. Rocznica miasta zbiegła się w czasie z fantastycznym rokiem Dudka. 3 dni po maratonie (25 maja) Liverpool Dudka pokonał w Stambule AC Milan w finale Ligi Mistrzów. Milan prowadził do przerwy 3:0, ale Liverpool zdołał wyrównać i dzięki świetnej dyspozycji Dudka doprowadził do karnych, w których Polak spisał się na medal - tańczył w bramce słynny "Dudek dance" rozpraszając przeciwników, obronił dwie "jedenastki" i zapewnił swojej drużynie zwycięstwo. Nasi znajomi maratończycy z Knurowa musieli się bardzo cieszyć.
Następnego dnia na starcie maratonu na rynku w Pradze stanęło blisko 4 tysiące biegaczy. Była to największa impreza biegowa, w jakiej brałem do tej pory udział. Nie wyznaczono żadnych stref dla biegaczy, ustawiłem się gdzieś w środku stawki, co miało niestety wpływ na późniejszy komfort biegu. Start w takim tłoku na wąskich, brukowanych praskich uliczkach nie należał do łatwych, ciężko było wyprzedzać wolno biegnący przede mną tłum.
Początek maratonu na starówce |
Maratończycy zrobili pętlę dookoła starego miasta, na której pod naszym hotelem czekał na mnie Fabian z kamerą. Później pobiegliśmy na południe, wzdłuż Wełtawy. Na 13. km była zawrotka, trasa biegła w dwie strony i można było zobaczyć biegnącą czołówkę. 3,5 km po nawrocie przebiegliśmy na drugą stronę rzeki i czekał nas znowu długi odcinek na południe. Sądząc po okolicy, praktycznie wybiegliśmy z miasta. Tempo na początku miałem bardzo powolne, głównie z powodu złego ustawienia na starcie i niemożności wyprzedzania na wąskich uliczkach. Na 10 km miałem czas brutto blisko 50 min. Przed półmetkiem na środku trasy stała karetka - lekarze stali nad leżącym biegaczem. Trochę przeraził mnie ten widok. Minąłem 30. km z lekkością, jakiej bardzo brakowało mi 2 tygodnie wcześniej w Krakowie. Doszedłem do wniosku, że dobrze rozłożyłem siły i postanowiłem nieco przyspieszyć. To był duży błąd, bo po 5 minutach złapało mnie mocne osłabienie. Kolejne kilometry były męką. Fabian uchwycił na filmie fragment z 36. kilometra, kiedy ledwie człapałem po praskim bruku. Na 37. kilometrze przybiegłem przez Most Karola, gdzie mimo zmęczenia popisywałem się przed biegnącą obok mnie piękną Hiszpanką. Przed wbiegnięciem na metę trzeba było jeszcze zrobić dużą pętlę dookoła starego miasta. Na wyciągnięcie ręki, za barierką miałem biegaczy, którzy zbliżali się do końca - mnie zostało jeszcze 5 km... Musiałem długo spacerować, ale im bliżej mety, tym lepiej mi się biegło. Na ostatniej długiej prostej prowadzącej na rynek udało mi się wyprzedzić "moją" Hiszpankę. Bieg ukończyłem 2 minuty wolniej, niż w Krakowie, ale nie przejmowałem się tym za bardzo - taką formę sobie wypracowałem. W Sztokholmie miałem zamiar się poprawić.
Meta na Rynku Starego Miasta |
Wieczorem poszliśmy na piętrową dyskotekę przy Moście Karola, gdzie popatrzyliśmy, jak bawi się młodzież. Następnego dnia opuściliśmy nasz hotel, zostawiliśmy bagaże w recepcji i zasiedliśmy we wcześniej upatrzonej knajpie piwnej. Ukończenie maratonu opiłem czterema browarami (zagryzane knedliczkami wchodziły znakomicie). Weekendowy wypad do Pragi był świetnym pomysłem, równie dobrym, jak zbliżająca się wizyta w Szwecji.
Kościół Najświętszej Marii Panny przed Tynem - gotycki kościół we wschodniej części Starego Miasta |
Most Karola z góry |
...i z dołu |
Hradczany |
Film z Pragi, autor: Fabian
(c) 2010 - 2023 Byledobiec Anin