Robert Celiński - relacje z maratonówRobert Celiński - moje maratony
2017-05-01, Sarajewo (Bośnia i Hercegowina)
Górski maraton z żoną na zboczach góry Trebević
Relacja Roberta z jego maratonu nr 102
Czas
Miejsce
%
5:28:44
1 / 2
50
Na weekend majowy wybraliśmy się z Anulką do Sarajewa, gdzie oboje przebiegliśmy górski maraton na wymyślonej przez nas trasie na zboczach góry Trebević. W stolicy Bośni i Hercegowiny nie ma oficjalnego maratonu (jest tylko połówka), więc zorganizowaliśmy sobie naszą, fajniejszą imprezę. Sarajewo było 43. stolicą europejską, w której przebiegłem maraton. Zostały jeszcze dwie: Prisztyna w Kosowie i Mińsk na Białorusi. Loty do Sarajewa tak się nam ułożyły, że jeden dzień spędziliśmy na przesiadce w Wiedniu, gdzie też było bardzo fajnie. Zapraszam do obejrzenia fotorelacji.
Lądujemy w Sarajewie. Widoczny Trebević, na który będziemy dwukrotnie wybiegać w trakcie maratonu. Przypomina trochę Babią Górę widzianą od strony słowackiej.
Widok z naszego pokoju, poniżej rzeka Miljacka
Vjećna Vatra, czyli Wieczny Ogień, który pali się tu bez przerwy ku pamięci poległych w obronie Sarajewa w czasie II wojny światowej
Trg Oslobodenja - Plac Wyzwolenia
Katedra rzymskokatolicka pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, w której w 1997 roku mszę odprawiał papież Jan Paweł II. Jego pomnik znajduje się po lewej stronie przed wejściem.
Meczet Ferhadija - jedna z wielu świątyń muzułmańskich w tej okolicy
Cmentarz pod meczetem
Anulka na głównym placu w Bascarsija
Uliczki w Bascarsija
Budynek Akademii Sztuk Pięknych, na górze widać wieżę Trebevicia
Startujemy przed naszym hotelem nad rzeką Miljacka
W dole widoczne centrum Sarajewa, wyżej cmentarz muzułmański, przez który przed chwilą przebiegaliśmy
Tutaj kończy się gęsta zabudowa na wzgórzach
Tego typu ostrzelane domy można często spotkać w górach, na wielu elewacjach w centrum miasta są również widoczne ślady po kulach.
Duża część trasy przebiegała tak jak Johorina Ultra Trail - zawody odbywają się co roku w lipcu
Ruiny toru saneczkowego, nieużywanego od zimowych Igrzysk Olimpijskich w Sarajewie w 1984 roku; napis ŁKS został zapewne wykonany w lipcu 2015 roku, kiedy to kibice ŁKS oraz Cracovii wspierali zaprzyjaźnioną drużynę Lecha Poznań przeciwko FK Sarajevo w eliminacjach do Ligi Mistrzów; przy okazji tego meczu doszło do fajnej bójki kibiców polskich drużyn z miejscowymi huliganami, którzy mieli ze sobą maczety, noże oraz kije ponabijane gwoździami; jeden z polskich kibiców otrzymał cios maczetą w rękę i był operowany w sarajewskim szpitalu; a z mniej istotnych sportowych spraw: Lech wygrał wtedy 2:0, ale w trzeciej rundzie eliminacji przegrał z FC Basel i nie awansował do LM
W wyższych partiach w lesie zalegało sporo mokrego śniegu
Zbliżamy się do szczytu Trebevicia, w tle Bjelasnica - inny wysoki masyw
Na szczycie Trebevicia stoi wieża oraz wiele masztów
Musiałem się na chwilę zatrzymać i porobić zdjęcia aplikacją do oglądania gór :-)
Zdjęcie ze szczytu
Ze szczytu zbiegaliśmy drogą - najpierw szutrową, potem asfaltową. W jej górnej części zalegało błoto pośniegowe, którego sporo nawrzucałem sobie na pośladki (mam taki styl biegania) i cierpiałem na mokrodupie ;-)
W dole widać Hotel Pino, przy którym zamykaliśmy półmaraton
Widok na Sarajewo
Hotel Pino - mamy już zaliczony dystans półmaratonu. Musimy jeszcze raz wybiec na Trebević, a potem już praktycznie tylko zbieg do mety w Sarajewie :-)
Z powrotem w Sarajewie - Anulka przed Biblioteką Narodową, która została spalona przez Serbów w czasie oblężenia Sarajewa
Ostatni kilometr maratonu
To była ostatnia misja moich Inov-8 X-Talon - zostały pochowane w Sarajewie. Już czekają na mnie chorwackie piwa Karlovaćko i Ożujsko, a między nimi przyjąłem również miejscowe Sarajevsko Premium ;-)